Szaruga zniknęła z nieba nad Nurburgiem, przez co kierowcy mogli oficjalnie rozpocząć weekend wyścigowy. Trzeci trening, który był jednocześnie jedyną próbną sesją, zdominował Valtteri Bottas. Lance Stroll nie czuje się najlepiej i w ogóle nie wsiadł do kokpitu. Nico Hulkenberg może się rozgrzewać.

Wreszcie! - chciałoby się rzec. Wreszcie matka natura okazała nieco łaski kierowcom oraz kibicom Formuły 1 i rozchmurzyła sklepienie niebieskie nad niemieckim torem. Mimo to, warunki do jazdy bolidem wciąż nie należą do najlepszych, gdyż temperatura powietrza sięga ledwie 7 stopni Celsjusza.

Ponieważ wczoraj nikt z garażu nie wyjechał, dziś p r a w i e wszyscy kierowcy pracowali w pocie czoła nad zebraniem odpowiedniej ilości danych. "Prawie" dlatego, ponieważ w sesji zabrakło Lance'a Strolla. Racing Point kilka minut po 12:00 poinformowało, że kanadyjski zawodnik dzisiejszego poranka nie czuł się w 100% dobrze. W momencie pisania tego tekstu nie wiadome są żadne szczegóły tej sprawy i w kolejnych artykułach będziemy podawać najnowsze doniesienia z Niemiec. Wedle najświeższych informacji Nico Hulkenberg jest już na Nurburingu i czeka na negatywny wynik testu na koronawirusa.

Zostawiając jednak kłopot Racing Point na boku, nie sposób przejść obojętnie obok tak ciekawie zapowiadającego się Grand Prix Eifel. Jedyna sesja treningowa na obiekcie, który wrócił do kalendarza F1 po siedmiu latach przerwy, była bardzo wymagająca dla całej gamy kierowców. Błędy popełniali ci wybitni i ci trochę mniej, mali i duzi, szybcy i wolni. Jazda po mroźnym Nurburgringu wywołała mnóstwo przekroczeń granic toru i nawet sam Lewis Hamilton dość długo nie mógł wejść w odpowiedni rytm. Sześciokrotny mistrz świata choć jeszcze 20 minut przed końcem sesji nie zanotował reprezentatywnego czasu okrążenia, to i tak zajął ostatecznie drugie miejsce.

Valtteri Bottas miał mniej kłopotów z opanowaniem samochodu i co chwila poprawiał rekord sobotniego treningu. Fin do końca utrzymał pierwszą lokatę i pokonał swojego partnera o nieco ponad 0,1 sekundy.

Tuż za duet Mercedesa całkiem niespodziewanie, wprost rzutem na taśmę, wskoczył Charles Leclerc. Max Verstappen jak zwykle trzyma się blisko najlepszych i rozdzielił kierowców Ferrari, wbijając się przed Sebastiana Vettela.

Kolejne pozycje pierwszej dziesiątki już niczym szczególnie nie zaskoczyły. Szósty był Lando Norris, siódmy Sergio Perez (wreszcie z poprawkami w swej maszyni), ósmy Daniel Ricciardo, dziewiąty Alexander Albon, zaś pierwszą połowę stawki zamknął Pierre Gasly.

Mimo, że warunki i okoliczności są wyjątkowo unikalne, to ogon tabeli wygląda tak jak zawsze. Młodociani z Williamsa mieli pewne trudności z opanowaniem samochodów i obaj zaliczyli efektowne obroty, dzięki którym mogli pozwiedzać pobocza Nurburgringu. Najwolniejszy okazał się Nicholas Latifi, zaś przed nim znaleźli się stali okupanci tyłów - Antonio Giovinazzi, George Russell, Kevin Magnussen, Romain Grosjean i Kimi Raikkonen.